Radio Radlin niczym Radio Erewań
Opublikowano: 17.12.2018 r.
Barbara Marciniak podczas awantury zrobionej sąsiadce tego dnia, prócz porad kulinarnych, zarzuciła jej jeszcze, że dostała od jej matki drogę dojazdową o szerokości 1,5m by uzyskać dostęp do drogi publicznej. Za co, należy domniemywać, ma dawać sobą pomiatać przez rozwydrzone bezkarnością i wsparciem miejscowych oficjeli towarzystwo.
Czy matka Barbary Marciniak istotnie dała kawał gruntu Kornelii Cesarz?
Sprawdziliśmy.
Nie półtora metra a dwa. Nie dała a sprzedała. Taka drobna różnica. A Marciniak chciałaby mieć ciastko i je zjeść.
Niestety, droga została przejedzona przez małą Basię, bo zapewne na jej zachcianki i utrzymanie, ciężko zarobione pieniądze które sąsiadka musiała zapłacić za kawałek gruntu, zostały przeznaczone.
Przeglądając materiały z rozpraw sądowych nietrudno dojść do przekonania, że w Radlinie istnieje lokalna odmiana sowieckiego Radia Erewań.
Bo jak to było?
Dzwoni słuchacz do Radia Erewań i pyta:
Czy to prawda, że w Moskwie, na placu Czerwonym, rozdają samochody?
Prawda – odpowiada radio – tyle tylko, że nie w Moskwie a w Leningradzie, i nie na Placu Czerwonym a na Placu Zimowym, i nie samochody a rowery. I nie dają a kradną…
Dała? Sprzedała? Jaka to różnica?